Witam serdecznie na moim nowym blogu.
I od razu z góry uprzedzam, że nie zamierzam publikować na nim regularnie.
Uprzedzam także, że nie mam spójnej koncepcji dotyczącej tego bloga. To znaczy, nie zamierzam wiązać go z żadną konkretną tematyką. W założeniu ma być on poletkiem dla moich twórczych eksperymentów, miejscem, gdzie mogę podzielić się ze światem moimi przemyśleniami oraz uczynić zadość nieustającej potrzebie pisania na tematy dowolne. Stąd właśnie tytuł Piafkownica, który nie sugeruje żadnej skrystalizowanej formy, ma za to bardzo indywidualny wydźwięk. Mam nadzieję, że te dwie cechy uda mi się utrzymać.
Moja dotychczasowa przygoda z blogowaniem była dość burzliwa. Jej zapis stanowi mój drugi blog, Kolażanka. Po licznych perturbacjach ostatecznie obrał on kurs na rękodzieło, choć początkowe wpisy absolutnie nie sugerowały takiego zwrotu akcji. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do historii Kolażanki, tutaj nadmienię jedynie, że już przenosząc mój pierwszy blog na nowy adres, jednoznacznie kojarzący się z kolażem, chciałam stworzyć miejsce o różnorodnej tematyce. Nie udało się. Rękodzieło okazało się zbyt hermetyczną dziedziną, żeby mieszać je z luźnymi przemyśleniami, a pomysł tłumaczenia postów na język angielski do końca związał mi ręce. Nagle okazało się, że muszę poskromić moje zamiłowanie do nieprzetłumaczalnych żartów słownych, a to odrobinę odebrało mi swobodę pisania.
Generalnie, jestem zadowolona z formy, jaką przyjęła Kolażanka. Mam wrażenie, że po tylu zawirowaniach i mniej lub bardziej udanych próbach wskrzeszenia, ten blog dobił wreszcie do bezpiecznej przystani i mogę kontynuować go w takiej formie, jaką ostatecznie przybrał (coś trzymają się mnie dziś marynarskie porównania, ale przyznacie, że wyglądają bardzo ładnie). Piafkownica jest natomiast miejscem na moje luźniejsze tematycznie wypowiedzi, którego brak odczuwałam tym intensywniej, im więcej rękodzielniczych postów pojawiało się na Kolażance. Wreszcie podjęłam decyzję o stworzeniu takiego miejsca na nowo i, przyznam się, bez balastu w postaci pięciu lat poprzedniego bloga czuję, że będzie to owocna decyzja. Choć nauczona doświadczeniem wiem, że przerwy pomiędzy publikacją kolejnych postów będą dość długie. Stąd moje ostrzeżenie we wstępie. Liczę jednak na to, że nareszcie dojrzałam na tyle, by móc spokojnie zaanektować kolejny kawałek Internetu. Słowo się rzekło, zobaczymy, dokąd tym razem zaprowadzi mnie blogowanie. Ahoj, przygodo! ;)